Sens w Wielkim Mieście - Tinder

by Regina Falandżi
Wiem, że nie jestem gotowa na nowy związek. Wiem też, że jeszcze długo nie będę. Ale jestem też rozżalona na poprzedni, zawiedziona, rozczarowana i podwójnie samotna. Co robię? Wbrew wszystkim psychologicznym poradnikom "skup się na sobie, postaw sobie nowe cele, pokochaj siebie, naucz się nowego języka itp. itd." jako doraźna pomoc tylko jedno rozwiązanie przychodzi mi do głowy. 
Umawiam się na randkę z kolesiem wiedząc, że mam go gdzieś, że nawet moje ciało ma blokadę. Niestety.. Choćby nie wiem co zrobił to szanse, że mnie zdobędzie są naprawdę małe... w sumie żadne ;) nie da się jej jeszcze wykrzesać chemii i obudzić dla kogoś obcego.
I co robię? Wybieram sukienkę.
Bo faceci lubią sukienki.
Bo mam 5kg za dużo, lekką oponkę, trochę za grube uda - sukienka do kolan świetnie to maskuje.
Sprawdzam przed samym spotkaniem makijaż, poprawiam też włosy.
Dobieram starannie wszystkie dodatki. Rajstopy co nie pogrubiają nóg (to nie było lato), już z pończochami nie zaszalałam, ale znam takie co szaleją i w ten sposób ubierają się już na pierwszą randkę... co mają do zaoferowania takiemu facetowi później w takim razie??
Stresuję się.
Dlaczego tak strasznie zależy nam na podobaniu się komuś na kim totalnie nam nie zależy? Kogo być może (bardzo duże szanse) nie spotkamy nigdy więcej? Dlaczego dajemy się zamknąć w zewnętrznej powłoce i być więźniami własnej cielesności? Dlaczego zawsze musimy być perfekcyjne? Nawet dla byle kogo? Czy jemu, aby na pewno zależy tak samo, żeby podobać się nam?
Czy to, że mu się spodobam definiuje to kim jestem? Kim będę? Moją wartość? Urodę? Przydatność dla społeczeństwa?
Facet na Tinderze, w swoim profilu pisze (nie ten... ten akurat był szczupły), że jest fanem sportu, że uprawia go cały czas, że to całe jego życie i pasja.. po czym, bez żadnych kompleksów pojawia się na randce wraz z wielkim brzuchem, który ledwo się mieści pod opiętą koszulą. Łysieje albo już jest łysy, całkiem brzydki obiektywnie, ale widzisz, że jest z siebie całkiem zadowolony, i że ma zero refleksji, że może Ci się nie podobać... tylko Ciebie taksuje od góry do dołu, czy masz wszystko na miejscu tak jak tego by chciał.
Oglądaliście kiedyś chociaż jeden odcinek "Chłopaków do wzięcia" produkcji Polsatu? Świetna, życiowa komedia, polecam. Tak naprawdę wystarczy sama czołówka ;) koleś bez wykształcenia, bez pracy, ledwo się wysławia, pije, pali, często z wyrokami, nie ma zębów, 1.50m wzrostu, ale gdy go zapytają jakiej dziewczyny szuka to, O panieeee, sypią się wymagania, że ho ho ho! Niezmiennie mnie to bawi... ale też smuci, bo niestety wraz ze wzrostem klasy społecznej i wykształceniem to się nie zmienia... większość z nich tak ma, to nie jest kwestia inteligencji, to stan umysłu.
A my kobiety? Czy zostałyśmy stworzone, by sprostać tym wymaganiom...? Czy to ma być nasz życiowy cel?
Przeczytałam gdzieś, że wchodząc w nowe towarzystwo zastanawiamy się "czy ja im się spodobam, czy mnie polubią?" zamiast: "czy oni mi się spodobają, czy ja ich polubię?".
Dlaczego idąc na randkę nie skupiam się na tym, czy on mi się spodoba i czy ja go polubię tylko czy to on nie zmarnuje swojego czasu. Bez sensu... A może będzie za gruby, zapuszczony, nudny? Czy będzie miał fajne mięśnie (jak ktoś lubi), ładne zęby, gęste włosy, zgrabny tyłek? Czy będzie inteligentny, zaradny?
Drogie Panie... Apeluje! Skupmy się na tym, co podoba się nam! Czego my chcemy! Nie zostałyśmy stworzone tylko po to, żeby spełniać męskie fantazje - niech oni spełniają nasze! Bądźmy jak oni - faceci! Jestem najlepsza taka jaką mnie Pan Bóg stworzył i taką mnie bierz! A jak nie, to Twoja strata, widocznie jesteś za głupi, za ślepy i na Twoje miejsce jest stu innych! I jak mamy ochotę iść na randkę w trampkach, to naprawdę nie ma po co dla obcego faceta wbijać się w pończochy i szpilki. Wtedy spodobać się nie trudno. Jeśli chcemy podbić własne ego to chyba lepiej w tych trampkach i luzie bluzie, które lubimy najbardziej (tu wstaw styl który lubisz :)). Oczywiście wszystko adekwatnie do miejsca i pory dnia, ale bez przesady...
Wielokrotnie na Tinderze w męskich profilach pojawia się cała lista wymagań wobec potencjalnej partnerki, a co jeszcze bardziej zabawne - "rzeczy zakazanych" typu - "jeśli nie pływasz na kite'ach od razu przesuń w lewo"... A co Panowie myślą, gdy czytają profil dziewczyny z listą wymagań? Często to mówią - "pieprz**a księżniczka szuka księcia z bajki".

Kochani Panowie, świat bez Was byłby nudny, ale przydałoby się odrobinę samokrytyki, empatii, głębszych refleksji nad tym co jest w życiu ważne... A przede wszystkim dojrzałości i stosowania tych samych kryteriów w stosunku do siebie co do partnerki :)
Nobody is perfect. Stay cool.

Komentarze

Popularne posty