Zakwitła nam rzeczywistość
Wiosna idzie, wyobraźnia kwitnie i zwykła warszawska, szara rzeczywistość przeobraża się w znane, artystyczne wizje. A to było tak - idziemy z Laluną przez Plac Zbawiciela, w tle mamy scenografię jak logo z bajek Disneya - Kościół Najświętszego Zbawiciela, brakuje tylko lecącej gwiazdeczki, ale cóż to - patrzymy, a przed nami wyrasta ciemna chmura - grupa, na czarno ubranych karków, a wśród nich wybija się jeden kolorowy dres - mamy naszą gwiazdę. Z pomarańczowej od sztucznej opalenizny twarzy, w błagalnym grymasie świecą w stronę niebios blado niebieskie oczy. Białe leginsy do kostek przykryte czerwonymi bokserkami do kolan, do tego żółta bluzeczka, niebieska skajowa kurteczka i ogromna ortalionowa torba. O czym tak myśli ten nasz topowy projektant mody, przebrany jak piłkarz, siatkarz, bokser... Nagle naszą zadumę rozwiewa wiatr pędzącego na hulajnodze celebryty z teleturniejów, który tutaj wygląda jak królik z Alicji w Krainie Czarów. Czy pędzi pomóc wygrać kolejne miliony? Zmierzcha się, ale to nie przeszkadza sunącemu z przeciwnej strony, na białej kolarzówce, w czarnych jak noc, kosmicznych okularach, wybitnemu aktorowi, znanemu z seriali. Resztę dopowiada wyobraźnia - wokół nas pojawia się łuna świętego światła, a utęskniona tęcza wraca na miejsce. W dłoniach gwiazdora-projektanta pojawia się różaniec, w powietrzu zaczynają wirować banknoty, a aktor ma już nagi tors, koronę cierniową i szybujące na wietrze, niebieskie szaty. My mamy na sobie skąpe, różowe sukienki baletnic, na stopach mamy puenty, chce nam się tańczyć. Życie to sztuka, nawet nie potrzeba zbyt wiele wyobraźni - rzeczywistość kwitnie na wiosnę sama! La Chapelle byłby wzruszony ;)
Komentarze
Prześlij komentarz