Moda w Nowym Jorku: New York street style - raport konesera

Jednym z podstawowych elementów miejskiego folkloru, jest charakterystyczny sposób ubierania jego mieszkańców. Jako „światowa stolica mody” 2013 Nowy Jork w tej kwestii rządzi całym światem. Moda rodem z topowych magazynów oraz ekscentryczny street style to dwie strony modowego medalu, któremu miałam okazję przyjrzeć się podczas mojego ostatniego pobytu w tym mieście.
Street Style. Druga strona nowojorskiego medalu to tak zwana moda uliczna. Tworzy ją rzesza kreatywnych ludzi, których skromne budżety lub bogata wyobraźnia, kierują do początkujących projektantów i sklepów z używaną odzieżą. Przechadzając się po artystycznej części Brooklynu, człowiek zostaje porażony krawieckimi fajerwerkami. Nie jest to japońskie Harajuku, tu nie ma przebierania, jest po prostu różnorodnie, odważnie i oryginalnie komponowany styl. Tak jak w Polsce, dominuje tu trochę niezdarny wygląd hipsterski, ale mieszkańcy tego miasta upodobali sobie eklektyczny vintage - oryginalne, kolorowe swetry z lat 80tych, a do tego duże męskie kapelusze, luźne płaszcze i kowbojki to powtarzający się obrazek. 

Stylem najnowszym i w lutym proklamowanym w mediach (New York Times) jest "normcore". To łagodny, trochę nijaki wygląd, w którym nie odróżnią cię od wujka na wakacjach. To ma być manifestacja nowego sposobu bycia, nowej filozofii. W odróżnieniu do dziwaka hipstera, który starał się być inny od innych, człowiek wyznający normcore zdaje sobie sprawę, że jest w gruncie rzeczy taki sam jak wszyscy i nie sili się na oryginalność. Ubiera się w tanie, przeciętne marki, dostępne w supermarketach (tutejsze ciuchy supermarketowe są jednak o wiele wyższej jakości niż w Europie), nosi wygodne, sportowe buty, czapki basesballówki (koniecznie proste, niewyszukane). Jednak to bardzo dokładny kod ubraniowy i nie można popełnić błędu, bo czeka cię straszna kara - śmieszność w towarzystwie! Moim zdaniem styl ten został przeniesiony z obserwacji celebrytów w ich życiu prywatnym, ale nie dotarły do mnie takie doniesienia choć zdjęcia w magazynie Harpers Bazaar czy New York Times zdają się potwierdzać tę teorię.

Pop art vs awangarda. Moda i polityka idą w parze i walka o modową władzę cały czas trwa. Jak wiadomo muzyka ma ogromny wpływ na modę, a moda na muzykę. Pop fashion ma Lady Gagę, natomiast przedstawicielem nowego stylu „normcore” jest Devonte Hynes (Blood Orange), muzyk który w ciągu ostatnich 3 miesięcy dosłownie wystrzelił ze skromnych kilku tysięcy do ponad 75 tysięcy lajków na fb. Czy uda się zamienić hipstera na normcore'a – czas pokaże.

Fanpejdż lajkować czas zacżąć! A więc do dzieła!

Komentarze

Popularne posty