Gorączka sobotniej nocy - Nicolas Grospierre

Po kolacji w Kampinosie (okazało się, że fototapety w Trattorii przedstawiają właśnie tamten las) udałyśmy się z moją towarzyszką wieczoru usatysfakcjonowanym krokiem na ą ę ... arte! Daleko nie było, bo też na Saskiej Kępie, w miejscu, które nazywa się: Dom Funkcjonalny. 
W galerii BWA Warszawa miał miejsce finisaż wystawy "Bank"  Nicolasa Grospierre'a. Warto było spojrzeć, bo Nicolas niecały miesiąc temu otrzymał Paszport Polityki - kategoria sztuki wizualne (m.in. za to, że "odnajduje w otaczającym świecie nowe walory intelektualne i emocjonalne"). 



Weszłyśmy spóźnione do małej sali gdzie odbywało się jakieś losowanie. Ja na dzień dobry zgasiłam światło. Gdy po długiej chwili męczarni z włącznikiem, zapaliłam je ponownie, znajdujący się na sali Mariusz wykrzyknął, że oto przyszła Solonia. Zrobiłam natychmiast minę a la Margaret Thatcher - byłam sławna ;). Po czym szybko kupiłam los i wygrałam! Co? Obejrzenie wystawy (?.!.) Potem było kolejne losowanie. Wszyscy się pogubili, nikt nie wiedział o co chodzi, aż w końcu okazało się, że wygrani mogą zobaczyć wystawę przed winem, przegrani po winie czy jakoś tak... już sama nie wiem - sława mnie oślepiła. W każdym razie zabawa była przednia.

Nicolas Grospierre jest Francuzem, zajmuje się głównie fotografią. Od 1999 mieszka w Polsce i całkiem dobrze mówi po naszemu. Bardzo miły, zmysłowy, subtelny. Widać, że taki "intelektualny i emocjonalny". A jego prace są niezwykłe. Patrzysz w jakieś takie pudełeczko czarne lub srebrne i widzisz niesłychaną głębię, bądź ogromną bryłę znacznie przekraczającą rozmiarem to pudełko. Do tego pudło jest podłączone do prądu więc obraz jest ładnie podświetlony. Wygląda to trochę jak kalejdoskop - jest zrobione przy pomocy ustawionych pod kątem luster. 






Zdjęcie powyżej przedstawia korytarz, po którego obu stronach znajdują się półki wypełnione książkami... przepiękne. W szybie widać odbitego Nicolasa i mojego włosa.


A oto główna praca. Byłam pod ogromnym wrażeniem gdy ją oglądałam, a jednak teraz kiedy o tym piszę i patrzę na te zdjęcia zachwycam się jeszcze bardziej. czuję, że poprzez fotografię zamknęłam czas. Zamknięty czas jako ten najbardziej cenny. Ech, często o tym myślę, a Wy?


Ha! To mój sejf - E jak Ewa!


Wokół srebrne skrytki depozytowe, ale sejfie zamkniętego czasu znajduje się największy skarb.


Właśnie taką kulę mam w głowie! 



Potem piętro wyżej, pod wrażeniem plotkowaliśmy przy winku i piesku. 

W czasie kiedy my przeżywaliśmy intelektualne uniesienia tuż obok, przy stadionie miała miejsce demonstracja zawiedzionych odwołaniem meczu, kibiców... ale chyba nikt nie ucierpiał, bo było bardzo cicho i spokojnie. Pewnie było za zimno na szaleństwa.
Następnie zamknięte w czasie postanowiłyśmy zajrzeć do Kinoteki i wylądowałyśmy na "Żelaznej Damie"! I to kolejne wielkie Coś!



Na zdjęciu: Stefan z Michałem Suchorą ;)

Komentarze

Popularne posty